Nie.
Nie, jeśli raz ustalone założenia będą realizowane bezmyślnie, sekwencyjnie, od A do Z, bez względu na zachodzące zmiany.
Nie, jeśli nie będzie realnie oceniana wartość, którą chcemy dostarczyć.
Nie, jeśli skupienie zespołu w trakcie iteracji będzie rozpraszane nieistotnymi tematami, „nagłymi zmianami” oraz szumem informacyjnym.
Nie, jeśli agile będzie tylko modnym buzz-wordem.
Agile może znaczyć szybciej
Realne przyspieszenie wymaga dużej zmiany myślenia o rozwoju produktów po stronie biznesowej. Wymaga to wyjścia IT poza schemat „zrobię to co mi każą, bo w końcu za to mi płacą„. Wszyscy zaangażowani w proces tworzenia, muszą zrozumieć nowe zasady gry.
Nie oznacza to, że deweloperzy zaczną szybciej pisać kod. Nie znaczy to, że magicznie znikną wszystkie problemy, które blokują i spowalniają pracę. Nie wynika to również z tego, że dla kogoś agile jest fajny, a waterfall zły.
Zrozumienie, co to jest agile, musi być identyczne – zaczynając od zespołu zespołu, poprzez kierownictwo, dyrektorów, na właścicielu konkretnego biznesu kończąc.
W innym przypadku, oprócz nazwy, nie zmieni się nic.
2 odpowiedzi